a lato było piękne tego roku
W 1939 roku było jednak inaczej. Od czerwca do sierpnia panowały bardzo wysokie temperatury, przekraczające nawet 30ºC, do tego bardzo mało padało, co sprawiło, że tamto lato nie dość, że było bardzo ciepłe, to jeszcze suche. To wszystko sprawiło, że zapisało się ono cieplej od normy o 1,26ºC.
A lato było piękne tego roku… A na ziemi tego lata było tyle wrzosów na bukiety… – jak w „Pieśni o żołnierzach z Westerplatte” Gałczyńskiego.
(A lato było piękne tego roku) I tak śpiewali: - Ach, to nic, że tak bolały rany, bo jakże słodko teraz iść na te niebiańskie polany. (A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety.) W Gdańsku staliśmy tak jak mur, gwiżdząc na szwabską armatę, teraz wznosimy się wśród chmur, żołnierze z Westerplatte.
A lato było piękne tego roku… Alec James nie został ściągnięty do Polski w charakterze selekcjonera. Ponieważ pod względem wyszkolenia taktycznego, jak i przygotowania kondycyjnego nasz kraj znajdował się lata za Wielką Brytanią, postanowiono zainwestować w nauczyciela.
Westerplatte from Rok. Now, listen to all your favourite songs, along with the lyrics, only on JioSaavn.
nonton film miracle in cell no 7 subtitle indonesia. Tradycyjnie od kilku lat wymieniani w gronie faworytów do awansu i tradycyjnie… obchodzą się smakiem. Tym razem ma być jednak inaczej. Miedź od początku sezonu ruszyła ostro z kopyta i po ostatnim derbowym zwycięstwie w meczu na szczycie wspięła się na pozycję momentu awansu w 2012 roku do 1. Ligi w Legnicy już kilka razy obserwowaliśmy podobny scenariusz. Przychodzi nowy trener, dokonywane są głośne transfery, które mają zapewnić awans. Kilka letnich kolejek, spory zawód i u progu kalendarzowej jesieni pospieszne szukania kolejnego szkoleniowca. W takich okolicznościach z pracą w Miedzi żegnali się: Wojciech Stawowy, Rafał Ulatowski i Ryszard Kuźma. Lato 2017 to jednak zgoła odmienna sytuacja. Piłkarska aura dopisała „Miedziance”, a trener Dominik Nowak zaliczył bardzo udane wejście do nowego klubu. Legniczanie wygrali cztery z dotychczasowych siedmiu spotkań, jako jedyni w stawce nie zaznali goryczy porażki, mogą się też pochwalić największą liczbą strzelonych goli. Dobre wyniki, jak to zazwyczaj bywa, przełożyły się szybko na ogólna dobrą atmosferę wokół klubu. Ostatnie domowe spotkanie oglądało z trybun stadionu Orła Białego trzy tysiące widzów. Kibice chętnie też pojawiają się na treningach, by z bliska obserwować przygotowania drużyny do kolejnych występów. Gra Miedzi w tym sezonie to połączenie efektywności z efektownością. W talii trenera Nowaka jest wiele mocnych kart, ale wypada wymienić tych, którzy w największym stopniu decydują o dyspozycji zespołu. Wojciech Łobodziński pomimo drobnych problemów zdrowotnych jest wciąż motorem napędowym i indywidualnością, skupiająca na sobie atencję kilku rywali. Szybko wkomponowali się Adu Kwame i Rafał Augystaniak, którzy za szkoleniowcem zdecydowali się na przeprowadzkę z Suwałk do Legnicy. A na lidera defensywy szybko wyrósł ograny w ekstraklasie Tomislav Bożić. Na osobny akapit zasłużył Łukasz Garguła. Jak na pierwszoligowe realia to piłkarz przez duże „P”. Były reprezentant Polski, mistrz kraju w barwach Wisły Kraków, autor ponad trzydziestu bramek na poziomie ekstraklasy. Nie zawsze jednak grał w Miedzi na miarę ogromnych możliwości i oczekiwań. W bieżących rozgrywkach, pomimo 36 lat na karku prezentuje się tak dobrze, że nikt nawet nie ośmieli się patrzeć w jego PESEL. Garguła bardzo dobrze wygląda fizycznie, a na tej bazie w oparciu o swoje umiejętności jest w stanie zrobić bardzo wiele dobrego. Udany początek stanowi optymistyczny prognostyk na dalszą fazę rozgrywek. Miedź nie musi już na wstępie odrabiać utraconego dystansu. Tym razem to legniczanie uciekają reszcie stawki. Czy to zwiastun historycznego wydarzenia? Wszak „Miedzianka” ma już na koncie Puchar Polski, występy w europejskich pucharach (przeciwko słynnemu AS Monaco), ale jeszcze nigdy nie grała w ekstraklasie. Właściciel klubu Andrzej Dadełło marzy o tym, by wreszcie awansować do krajowej elity i co godne podkreślenia nie zniechęciły go niepowodzenia ostatnich lat. Awans to również wielkie marzenie trenera Nowaka. Już dwa razy był bliski zrealizowania tego celu – z Flotą Świnoujście i Wigrami Suwałki. Za każdym razem czegoś jednak finalnie zabrakło. Wiele by dał, by sprawdziło się znane porzekadło, mówiące, że „do trzech razy sztuka”. Sam jednak podchodzi do tego spokojnie i zamiast napawania się pierwszymi sukcesami, woli dostrzegać mankamenty, które trzeba jeszcze wyeliminować. Taki podejście może się okazać kluczem do sukcesu. Autor: Leszek Bartnicki, Fot. Miedź Legnica
WIKTOR DYNDOAndrzej Pałys A LATO BYŁO PIĘKNE TEGO ROKU...11 WRZEŚNIA 2001 2011 W swojej sztuce Wiktor Dyndo pozornie pokazuje nam Wschód, jaki znamy… zamachy bombowe, permanentna wojna z terroryzmem, wszechobecny motyw arafatki, ornamentyka muzułmańska. Jego prace nasuwają skojarzenia z orientalizmem, nurtem w kulturze europejskiej, który rozwijał się wraz z epoką nowoczesną, a swoje apogeum przeżywał w końcu XIX wieku. Skojarzenie to jest słuszne, acz mylnym byłoby określenie Dyndo jako kontynuatora orientalizmu. Zestawiając prace dziewiętnastowiecznych orientalistów z płótnami Dyndo od razu dostrzegamy ich przeciwstawną wymowę. O ile Wschód w dawnym malarstwie przeważnie jawi się jako starożytna Arabia Felix, o tyle w dzisiejszych obrazach Dyndo widzimy przede wszystkim obraz zagrożenia i obcości. Można by stwierdzić, że po 11 Września świat uległ przemianie i dziś mamy do czynienia z osławioną wojną cywilizacji, którą Dyndo jako malarz Wschodu przedstawia. Byłby to jednak trop mylny. Zasadnicza różnica między dawnymi orientalistami a sztuką Wiktora Dyndo tkwi w samej istocie obrazu. Orientaliści udawali się na Wschód, odtwarzali fascynujące ich, egzotyczne fragmenty tamtejszego świata, poddawali je estetyzacji i tworzyli z nich spójną wyidealizowaną narrację o odległej krainie szczęśliwości. Ich dzieła tworzyły obraz Wschodu w odbiorze Europejczyków, taki obraz jaki odpowiadał marzeniom i tęsknotom europejskich mieszczan. Z kolei punktem wyjścia dla Dyndo, są obrazy Wschodu jakie znamy z elektronicznych mediów, obrazy jakie obecne są w masowej wyobraźni. O ile orientaliści tworzyli fragmentaryczny obraz Wschodu, o tyle Dyndo odsłania fragmentaryzm i fałszywość tego obrazu, co uwydatnione jest przez minimalne używanie środków formalnych. A zatem w większym stopniu niż Wschód obrazy te przedstawiają nasze spojrzenie na Orient, które wciąż oparte jest na powierzchownych sądach i emocjach. Sztuka Wiktora Dyndo odsłania pewną istotną dla kultury zachodniej właściwość. Mianowicie obrazowanie Wschodu, bardziej aniżeli poznaniu go, służy nam do wyrażania masowych emocji, dawniej były to marzenia, dziś są to lęki. MALUJĘ LĘKI WSPÓŁCZESNOŚCI z Wiktorem Dyndo rozmawia Monika Kuc RZECZPOSPOLITA, 2011 Rz: Tytuł Pana nowej wystawy w Bochenska Gallery i obraz z wieżami World Trade Center, pokrytymi wzorami z chusty arafatki, nawiązują do tragedii sprzed 10 lat. Czy wszystkie prace na tym pokazie to hommage dla ofiar terrorystycznego zamachu w Nowym Jorku? 11 września 2001 roku był datą graniczną dla nowego Millenium. Traumą i symbolem nowych czasów - tak samo dla mnie osobiście, jaki w sensie globalnym. Ale obraz z wieżami to tylko punkt wyjścia dla serii prac, które nie komentują bezpośrednio tragedii. Mówią raczej o tym, co nastąpiło potem. O stanie naszej dzisiejszej świadomości, zdominowanej przez różnorodne lęki. Nie tylko wobec terroryzmu, ale także innych społeczno-politycznych zagrożeń. Nasz strach ma wiele twarzy, np. przed rosnącą potęgą Chin. Boimy się, że Chińczycy wkrótce zdominują świat... Jest pan zwolennikiem teorii nieuchronnego konfliktu cywilizacji, jak u Huntingtona? Nie, skąd. Zamachy i akty terroryzmu stosunkowo rzadko są skutkiem konfliktów między Wschodem i Zachodem. Znacznie częściej dochodzi do nich wewnątrz różnych państw. Niewinni ludzie giną głównie w Iraku i Afganistanie... W pewnym sensie uprawia pan sztukę zaangażowaną. Od małego interesuję się współczesnym światem. Oglądam telewizję, czytam gazety i jest to moja inspiracja do malarstwa. Na jednym z Pana obrazów pojawia się znak arabskiej telewizji Al-Jazeera. To ostrzeżenie przed jej manipulacjami i znak, że świat poznajemy zniekształcony przez media? Nie jest to tak jednoznaczne. Mimo że w tej telewizji Bin Laden emitował swoje oświadczenia. Równocześnie Al-Jazeera arabskojęzyczna, jak również wersja English, występuje przeciw wszystkim możliwym reżimom w państwach afrykańskich i arabskich. I dostarcza bardzo szczegółowych informacji o aktualnych wydarzeniach na przykład w Afryce, o których niewiele można się dowiedzieć z BBC czy CNN. Nie ocenia ich przy tym tylko z europejskiej czy amerykańskiej perspektywy. Warto ją pooglądać, pamiętając, że to obecnie okno na świat dla milionów widzów. Jednak pan sam nie ogranicza się do poznawania innych kultur poprzez media. Niejednokrotnie podróżował Pan na Bliski Wschód. Byłem na stypendium na wydziale malarstwa w Kairze. Jako pierwszemu Europejczykowi udało mi się je zdobyć i dziś mam tam wielu przyjaciół. Jeździłem też do Iranu. Na ten region świata jestem otwarty od dzieciństwa, bo moja mama jest iranistą-afganologiem. Miałem nawet w Iranie wystawę - pokazywałem cykl gwaszy inspirowanych architekturą muzułmańską, które powstały w Egipcie. Na pół abstrakcyjne, sprowadzone tylko do trzech kolorów - biało-czarne-czerwone. Irańczycy są bardzo zainteresowani sztuką współczesną, choć także czerpią z własnej symboliki, często trudno czytelnej dla Europejczyków. W najbliższym czasie planuje Pan podróże w odwrotnym kierunku... Teraz jadę do Madrytu. Będziemy tam z Dorotą Kozieradzką i Michałem Szuszkiewiczem malować wspólny obraz w witrynie sklepowej. Podobną akcję przeprowadziliśmy wcześniej w Warszawie. To projekt Agnieszki Sural realizowany w ramach polskiej prezydencji przez warszawską Galerię Witryna. Potem będę miał indywidualną wystawę w Knoxville w Stanach. Co tam Pan pokaże? Obrazy - „Mapy konfliktów", które malowałem po dyplomie i najpierw wystawiałem w Bochenska Gallery. To z jednej strony mapy realnych politycznych konfliktów w Pakistanie, Jordanii, Kaszmirze, Indiach, Sri Lance, Bangladeszu. A z drugiej, jak zawsze, nie poprzestaję w nich na problemach społeczno-politycznych. Jestem przede wszystkim malarzem. I równie interesują mnie kwestie estetyczne. Poruszam się na granicy abstrakcji, starając się wyrazić realne problemy w napięciach linii, koloru i światła bez tytułu, 2011, olej na płótnie, 51 x 44 cm ISLAM A TERRORYZM, 2009, olej na płótnie, 160 x 120 cm HURGHADA, 2011, olej na płótnie, 140 x 170 cm FOBIA, 2010, olej na płótnie, 140 x 140 cm JIHAD...!41 x 55 cm, olej/płótno, 2010BRAMKA45 x 33 cm, olej/płótno, 2010PROBLEM75 x 100 cm, olej/płótno, 2010RED ALERT110 x 170 cm, olej/płótno, 2010JIHAD! JIHAD!110 x 130 cm, olej/płótno, 2010bez tytułu33 x 41 cm, olej/płótno, 2010BEZ KOMENTARZA46 x 55 cm, olej/płótno, 2011bez tytułu85 x 130 cm, olej/płótno, 2010X-RAY130 x 180 cm, olej/płótno, 2010NAPIS20 x 40 cm, olej/plótno, 2010FLAGA NA MASZCIE180 x 130 cm, olej/płótno, 2011NALOTY KONTROLOWANE40 x 70 cm, olej/płótno, 2010AL-JAZEERA13 x 13 cm, olej/płotno, 2008Zdjęcia z wystawy, "A LATO BYŁO PIĘKNE TEGO ROKU...11 WRZEŚNIA 2001", Bochenska Gallery, wrzesień, 2011okładka ksiażki Judith Butler "Ramy wojny", Instytut wydawniczy KSIĄŻKA I PRASA
Kategoria/technikanie wybrano Malarstwo Olej Akryl Akwarela Gwasz Technika mieszana Design Fotografia Rysunek Instalacje Rzeźby Grafika Giclee Inkografia Serigrafia Abstrakcja Akt kobiecy Akt męski Architektura Czerwienie Erotyka Fantastyka Jedzenie Kobiety Ludzie Martwa natura Miłość Moda Motoryzacja Obrazy nowoczesne Pejzaż Podróże Przemysł Przygoda Religia Rozgrzewające kolory Świat Zwierzęta Obrazy na prezentnie wybrano Na ślub Dla kobiety Dla mężczyzny Dla dzieci Dla młodzieży Dla podróżników Dla smakoszy (jedzenie, kuchnia) Dla sportowców Dla miłośników zwierząt Dla miłośników przyrody Dla ceniących minimalizm Dla ceniących luksus (złocenia) Nagrodzone prace Wystawiane prace artystów 0 - 500 PLN 500 - 1000 PLN 1000 - 3000 PLN 3000 PLN i powyżej do 50 cm 50 cm - 79 cm 80 cm - 119 cm od 120 cm do 50 cm 50 cm - 79 cm 80 cm - 119 cm od 120 cm kolorowy obraz czarno-biały obraz biały obraz żółty obraz różowy obraz fioletowy obraz czerwony obraz błękitny obraz granatowy obraz zielony obraz szary obraz brązowy obraz czarny obraz Kierunki w sztucenie wybrano Abstrakcjonizm Art déco Ekspresjonizm Ilustracja Figuratywizm Impresjonizm Kubizm Malarstwo współczesne Minimalizm Młoda Sztuka Modernizm Nadrealizm Pop Art Portret Prymitywizm Realizm Street Art Surrealizm Symbolizm Sztuka ludowa Sztuka Poszukująca domyślnie po cenie rosnąco po cenie malejąco Filtruj „W swojej sztuce Wiktor Dyndo pozornie pokazuje nam Wschód, jaki znamy… zamachy bombowe, permanentna wojna z terroryzmem, wszechobecny motyw arafatki, ornamentyka muzułmańska. Jego prace nasuwają skojarzenia z orientalizmem, nurtem w kulturze europejskiej, który rozwijał się wraz z epoką nowoczesną, a swoje apogeum przeżywał w końcu XIX wieku. Skojarzenie to jest słuszne, acz mylnym byłoby określenie Dyndo jako kontynuatora orientalizmu. Zestawiając prace dziewiętnastowiecznych orientalistów z płótnami Dyndo od razu dostrzegamy ich przeciwstawną wymowę. O ile Wschód w dawnym malarstwie przeważnie jawi się jako starożytna Arabia Felix, o tyle w dzisiejszych obrazach Dyndo widzimy przede wszystkim obraz zagrożenia i obcości. Można by stwierdzić, że po 11 Września świat uległ przemianie i dziś mamy do czynienia z osławioną wojną cywilizacji, którą Dyndo jako malarz Wschodu przedstawia. Byłby to jednak trop mylny. Zasadnicza różnica między dawnymi orientalistami a sztuką Wiktora Dyndo tkwi w samej istocie obrazu. Orientaliści udawali się na Wschód, odtwarzali fascynujące ich, egzotyczne fragmenty tamtejszego świata, poddawali je estetyzacji i tworzyli z nich spójną wyidealizowaną narrację o odległej krainie szczęśliwości. Ich dzieła tworzyły obraz Wschodu w odbiorze Europejczyków, taki obraz jaki odpowiadał marzeniom i tęsknotom europejskich mieszczan. Z kolei punktem wyjścia dla Dyndo, są obrazy Wschodu jakie znamy z elektronicznych mediów, obrazy jakie obecne są w masowej wyobraźni. O ile orientaliści tworzyli fragmentaryczny obraz Wschodu, o tyle Dyndo odsłania fragmentaryzm i fałszywość tego obrazu, co uwydatnione jest przez minimalne używanie środków formalnych. A zatem w większym stopniu niż Wschód obrazy te przedstawiają nasze spojrzenie na Orient, które wciąż oparte jest na powierzchownych sądach i emocjach. Sztuka Wiktora Dyndo odsłania pewną istotną dla kultury zachodniej właściwość. Mianowicie obrazowanie Wschodu, bardziej aniżeli poznaniu go, służy nam do wyrażania masowych emocji, dawniej były to marzenia, dziś są to lęki”. Andrzej Pałys, kurator wystawy Nazwiska autorów: Wiktor Dyndo Kurator: Andrzej Pałys Data wernisażu: 2011-09-06 Godzina wernisażu: Czas trwania wystawy: Od: 2011-09-07 Do: 2011-09-21 Dane adresowe galerii: Nazwa galerii: Bocheńska Gallery Ulica: Ząbkowska Nr budynku: 27 / 31 E-mail: info@ Strona www: Godziny otwarcia galerii: wtorek - piątek: - sobota: - Bilety: wstęp wolny
Lecz nastroje minorowe, czyżbyśmy przeczuwali nadciągającą nieuchronnie katastrofę? O tym jest książka Marcina Zaborskiego, Jeszcze żyjemy. Lato' lektury dowiemy się, jak wygląda życie Polaków na moment przed wybuchem II wojny światowej. Co nas raduje i smuci? Jakimi sprawami żyjemy?A co wiedzieli i czuli ci, którzy wtedy-mimo wszystko-tańczyli, jechali po zdrowie do wód albo spokojnie spacerowali uliczkami nadbałtyckich kurortów? Jak opisywały im świat ukazujące się wtedy gazety? Co mogli usłyszeć w radiu?Autor dostarcza nam wartościowych informacji na temat ówczesnego społeczeństwa, kreśli tło historyczne. Pisze, w jaki sposób odpoczywamy, ale przywołuje też relację z pogrzebu Wojciecha Korfantego. Dziennikarz porusza tematy poważne i te mniej znaczące, sprawy znane i nieznane. Nie zapomina przy tym o przedwojennej etykiecie, dobrych mnie przyśpiewka: hulaj chłopcze, pókiś młody- rób panienkom śluby, a mężatkom bywa w Krynicy? Co czytają i czego słuchają rodacy? Co się dzieje w Gdańsku? Marcin Zaborski odtwarza kronikę kryminalną lata 1939 roku: samobójstwa, lincze i żerujący na złaknionych uczucia kobietach oszuści matrymonialni. Przyznaję, że doktor nauk humanistycznych wiernie oddaje atmosferę tamtych hałas, pękające w szwach kolejki podmiejskiej matrymonialni oszuści, nocne wyścigi nietrzeźwych kierowców. Prężenie muskułów w polskiej armii, dramatyczne sceny z Gdańska, dyplomatyczne zabiegi, które mają uchronić świat przed eksplozją wojennej zawieruchy. Nadzieja na to, że uda się jej uniknąć, przeplata się tu z przekonaniem o nieuchronności starcia, które już na zawsze zmieni że w tych rozważaniach każdy znajdzie coś dla siebie: krótkie szkice na temat mody, kultury, literatury wzbogacają naszą wiedzę.
Dziś wróciłam ze szpitala Adi jeszcze posiedzi w domu ze 2-3 dni lekarz kazał posiedzieć w domu aby nie wdała się jakaś infekcja po tej terapi antybiotykowej , ma osłabiony organizm i łatwo znów się przeziębić był chory na zapalenie płuc oddychał cięzko jakby mu ktoś usiadł na klatce piersiowej Nie wiedziałam o tym ze można tak nagle zachorować na zapalenie płuc myślałam raczej, że wpierw jest zapalenie oskrzeli a potem płuc ale widocznie i tak może być wizyta w szpitalu przebiegła lekko jak na szpital mieliśmy małego lokatora ktory głośno dawał się we znaki co utwierdziło mnie w przekonaniu że nie chce na razie dziecka byliśmy z wizyta u siostry Poczucie winy mnie tam zaprowadziło , że nie byłam wcześniej wybudowała sobie piękny dom to są fragmenty domu ktore podobały mi się najbardziej one zrobiły na mnie najwieksze wrażenie ma dom "marzenie" -ogrzewane podłogi , cisza spokój , widok na las cieplutko, sauna , raritasy o jakich można sobie pomarzyć bylismy w lesie , uzbieraliśmy mnóstwo grzybów, widziałam węża a co dziwne śnił mi się on dzień wcześniej widziałam tylko jego ogon ale wystarczyło by się "fajnie poczuć" chciałam za nim iść ale nie poszłam , powstrzymałam ciekawośc odnośnie jego wielkości wystarczyło mi doświadczenie widzenia ogona widok na las i widok na niebo :) te okna ze szkła też robią wrażenie , widoki śliczne :) Chcę jeszcze napisać, że dostałam dwa słoiki grzybków uwielbiam grzybki marynowane 1 słoik grzybkow w occie na słodko podarował nam lokator u Maji On znalazł największego grzyba ( widać go na zdjeciu z lewej ) grzybki które jadłam były nadzwyczajne w smaku pierwszy raz jadłam takie smaczne były w occie na słodko tyle ile octu i wody wlewamy szklankę cukru miodzio..:), to było poprostu pyszne ja za słodkościami nie przepadam wolę raczej tradycyjne ale odstąpic od reguły czasem to wręcz konieczność z pewnościa , nie beda to moje ostatnie grzybki na słodko zawsze słoiczek zrobię i podpiszę że są słodkie :) drugi słoiczek otrzymałam od Janeczki odwiedziła nas w szpitalu 2 razy ucieszyła mnie tymi grzybkami. Dziękuję Ci Janeczko za grzybki i za wizytę co z tego, że uzbieraliśmy grzybów całą mase jak prosto od Maji pojechaliśmy do szpitala Adi nawet nie zachaczył o dom więc grzybki trzeba było robić w pośpiechu część do piekarnika na suszenie te podgrzyby moje cudne (jaka ja byłam szczęśliwa tam... ...taki relaks taki spokój ..a te grzyby to było poprostu niebo..) cieszyłam się ogromnie nawet z maslaków Dziś o godzinie 22 zrobiłam sobie schabowe jejuś jak ja tęskniłam za ciepłym jedzeniem jak mi żołądek dziękował i jak mocno i szeroko się do mnie uśmiechał za te schabowe ulubione moje :) jeszcze teraz buźka mi się śmieje do tych schaboszczakow oj jak to miło być znowu w domu ta ukochana cisza i spokój i jedzenie ciepłe Adi dał mi farbę kazał mi pomalowac sobie włosy więc pomalowałam pomyliłam się tylko do dodałam odzywkę do mieszanki z farba bałam się że nic nie wyjdze dobre z tego ale coś widać widac kolor ciekawe jak to w dzień będzie wyjęłam pranie prałam swetry z polaru wrzuciłam do prania 3 kule 2 z betterware a jedną z niemiec od Małgosi pierwszy raz uzyłam tej kuli niesamowita pięknie mi pranie pachniało i jestem zadowolona z tej kuli różni się od innych tym, że jest w środku grubsza więc z pewnością wystarczy na dłużej niż inne kule do prania oczywiście prałam bez proszku i w środku w tej pralce mojej była kula magnetyczna by kule działały lepiej gdy wyszłam z wanny wypiłam zrobioną wcześniej herbatkę zdziwiłam się że tak długo była ciepła włosy farbowałam ok 2o minut adrianka wykąpałam , a ta cherbatka była jeszcze ciepła ucieszyłam się z tego dzbanka z Tupperware, bo torebka mi nie wpadła do szklanki, bo on ją powstrzymał taki mały szczegół wydarzyła sie dzisiaj 1 smutna rzecz rybka nam zdechła była martwa wiedzieliśmy o tym że padnie, smutne było to bo i Adrianek się smucił bo rybka która teraz pływa samotnie jest strasznie smutna i co na nią nie spojżę to ona sie nie rusza z tego smutku to jest bardzo smutny widok jak widzi sie kogoś w przygnębieniu jest nieruchoma w jednym miejscu ,nierusza się wiele ale też dużo radości było dzisiaj cieszyłam się z : -wyjścia ze szpitala -grzybków Janeczki -kuli do prania -dzbanka Tupperware na herbaktkę z ciepłego obiadu z powrotu do domu znalazłam dziś 20 groszy co mnie ucieszyło, czasami taki mały drobiazg potrafi bardzo ucieszyć odzyskałam ze szkoły Adrianka lego które zostawił, przed wyjazdem, cieszyłam się bardzo ostatnio chodze wdzięczna i często dziękuję Bogu cieszę się że odzyskałam wdzięczne serce
a lato było piękne tego roku